wtorek, 6 listopada 2012

Nadzorca drogi nie wyciął topoli będzie płacił odszkodowanie

Małżeństwo jechało samochodem, wiał porywisty wiatr i deszcz. Oderwał się konar. Spadł na maskę samochodu i przez szybę wbił się między przednie siedzenia. Ranił kierującego autem, który stracił panowanie nad samochodem zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w barierkę ochronną. Kierowca zmarł. GDKiA  nadzorca drogi nie uznał odpowiedzialności za wypadek, dowodząc, że utrzymanie zieleni przydrożnej powierzyła profesjonalnej firmie, której prace systematycznie nadzorowała. SO w Lublinie uznał, że GDKiA i ubezpieczające je TUiR Warta odpowiada na podstawie art. 415 k.c., a winą zarządcy jest to, że nie wyeliminował potencjalnych zagrożeń dla bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego. Biegły dendrolog wskazał, że do odłamania się konaru doszło w wyniku nieprawidłowego wykonywania prac pielęgnacyjnych. Pozwany zlecając zabiegi pielęgnacyjne i określając ich zakres, nie uwzględnił właściwości fizycznych topoli rosnących w szpalerze ani szczególnego ukształtowania terenu skutkującego większą podatnością drzew na oddziaływanie wiatru.  Sąd ustalił, że ostatni zabieg pielęgnacyjny feralnej topoli miał miejsce w 2002 r. i polegał na usunięciu dolnych konarów w celu utrzymania skrajni drogi. Nikt nie wziął pod uwagę konsekwencji wynikających z pozostawania bez przycięcia najstarszych konarów, które po tym zabiegu stały się jeszcze bardziej narażone na podmuchy wiatru. Sąd wytknął, że GDKiA nie podjęło żadnych prac w 2004 r. na terenie po niemalże identycznym wypadku rok wcześniej. Sąd przyznał wdowie 200 tys. zadośćuczynienia i 200 tys. odszkodowania w związku z pogorszeniem się jej sytuacji życiowej. Wciąż otwarta jest sprawa renty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz